czwartek, 26 grudnia 2013

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Pretty Bad


Cameron Diaz as Malkina, The Counselor (2013)



Jose Larralde - Quimey Neuquen (Chancha Via Circuito Remix)

piątek, 15 listopada 2013

środa, 13 listopada 2013

Boy Scout


ELLE Italia, September 1994
Photographer : Fabrizio Gianni
Model : Guinevere van Seenus


Joanna Newsom - Sprout and the Bean (The Milk-Eyed Mender, 2004)

poniedziałek, 28 października 2013

Sheer & Shine



Vogue US, 1994
Photographer : Francesca Tolot / line-mag.com
Model : Kate Moss


Arthur Russell - That's Us/Wild Combination (from the album Calling Out of Context, 2004)

środa, 23 października 2013

Soft Cover




Vogue US, August 1998
Photographer : Arthur Elgort|
Model : Maggie Rizer



Geto Boys - Mind Playing Tricks On Me (We Can't Be Stopped, 1991)

piątek, 18 października 2013

wtorek, 15 października 2013



In the night when nobody's around me I call on you, Daddy O,
No one else will do it on you, Daddy O, Daddy O,
I need affection only your protection is good enough for me, Daddy O,
I can do I’ll never be without you, Oh, Daddy O.





piątek, 11 października 2013

niedziela, 11 sierpnia 2013



                                                             Emmanuelle Béart photographed by Sylvie Lancrenon



środa, 24 lipca 2013

"Sometimes the shit comes down so heavy


I feel like I should wear a hat."
(Body Heat, 1981, reż. Lawrence Kasdan)



( Fot. Patrick Demarchelier dla Harper's Bazaar, 1993)

czwartek, 21 marca 2013

Zmiana obrazu w nagłówku, bo Audrey przynudzała, z całym szacunkiem - świetna i uznana postać, ale Audrey Hepburn to temat nawet bardziej wyeksploatowany niż narządy rodne Sashy Grey.

Gdzie nie zaglądnę wśród moich znajomych, tam Audrey, nawet na lodówce (!) u znajomej, na każdym profilu fejsbukowym, blogu, tumblrze szanującej się, raczkującej dopiero i samozwańczej modystki - Audrey ma swoje zasłużone miejsce, jest jakaś jej fotka, jest zdjęcie w tle - no po prostu "so many ways to show my adoration", jako swoisty manifest hasła "tak bym chciała damą być". Srsly, dziewczyny, czy to na tym polega bycie damą że sobie wstawię jakąś Audrey czy inną wyfiokowaną matronę na profilu? Albo zdjęcia w wydumanych pozach, czy w jakiejś "romantycznej" scenerii, które ma niby to wyrażać bogactwo naszego wnętrza? Ostatnio też jest po prostu wysyp fotek inspirowanych tzw. "california gurlz" umieszczających się lawinowo na tumblrach, polskie dziewczyny w naszej szarej, brudnej polskiej rzeczywistości, a jakże, adaptują tą kalifornijską modłę ubierania się i stylu bycia, która polega na wrzucenie na siebie mieszaniny stylu "wczesne hamerykańskie lata 90." + new romantic = pocięte szorty, luźne podkoszulki i najlepiej coś koronkowego, tysiąc bransoletek przyjaźni na łapkach, ew. jakieś duże złote i koczek baleriny, albo rozpuszczone włosy w nieładzie, do tego szmina w wyrazistym kolorze, krechy Kleopatry i mamy stajla, jest Ameryka w Polsce, a właściwie Kalifornia. Dlatego tak bardzo lubię, gdy jakaś znajoma wstawi normalne zdjęcie, uśmiechnięte, w spontanicznej pozie, żadna ustawka, stylizowanie się na coś, po prostu fajna fotka - to chyba nic dobrego, że mi takiego zjawiska brakuje? Znaczy się, że ludzie z mojego pokolenia i środowiska to bardziej pozerzy, niż fajne osoby. Niestety szczerze i po cichu (bo na tym blogu którego nikt nie czyta), muszę przyznać, że w większości przypadków, chyba tak jest. Dodajmy do tego motyw, że często wizerunek fejsbukowy/wirtualny (mam tu na myśli np. instagramy czy kiedyś bardziej popularne fotoblogi) jakiejś osoby to zupełnie co innego niż ta osoba w rzeczywistości, i to w sensie negatywnym. Tego to już w ogóle nie czaję, to jest duży krok w kierunku schizofrenii jak dla mnie, a na pewno jawna manifestacja tego, że nie akceptujemy siebie, swojego wyglądu i najwyraźniej jest nam z tym dobrze, mamy instagram, mamy fejsbuka, ktoś nam fotkę zlajkuje, nieważne czy odzwierciedla to co w rzeczywistości czy jest tylko swoistą "wariacją na temat"... A jak ktoś doda komentarz w stylu "nie poznałam cię", "ale się zmieniłaś", "to naprawdę Ty?" - to znaczy, że jest wredny, złośliwy i nie ma co robić. Przecież wystarczy dać lajka. Albo przewinąć stronę.

Jeśli już mowa o dziwactwach modowych to jest też model ubierania się a'la Paryżanka - kapelusze, tiule, palta, rajstopki w kropki, powyciągane swetry, czerwona szminka - jest zajawka pierwsza klasa, tylko że o ile Paryżanki noszą się lekko i swobodnie, z nonszalancją niedopodrobienia, o tyle my kopiujemy i wyglądamy w sposób tak przerysowany i kontrastujący z innymi przechodniami, że aż śmieszny. Druga sprawa: to co się nam kojarzy ze sztandarowymi fashion symbolami Paryża, to cliche w najczystszej postaci i mało która paryska elegantka w taki sposób się nosi, dlatego warto obserwować dość rozpowszechnione w internecie blogi street fashion z  ulic największych miast na świecie - i nauczyć się inspirować, a nie kopiować, bo na polskich ulicach pełno kopii, podróbek, sieciówkowych łaszków udających high fashion - FUJ. Nie lepiej zaakceptować fakt, że coś może być po prostu ładne i fajnie noszone niekoniecznie przez to, że aspiruje do miana kopii jakiegoś tam modelu torebki Hermesa dajmy na to, albo nie tylko dlatego że gdzieśtam jakieś guru modowe powiedziało, że to jest zajebiste i tak się macie nosić. Alexander Wang z Zary, Marni z River Island, pytanie tylko kogo chcemy oszukać i czy warto? Można fajnie wyglądać bez zadęcia na noszenie się w stylu prosto z wybiegów. Jeszcze ta rozbrajająca satysfakcja z którą niektóre modystki prezentują swoje zdobycze "Patrz wygląda jak Chloe, a w Zarze kupiłam, na przecenie, hehe" - witki opadają. Niby towarzyszy temu wszystkiemu motto "fashion my passion", ale dlaczego tak wiele z tych pasjonatek nie łapie what's the point?


Get inspired by Liv!









                                





#girlcrush


niedziela, 10 marca 2013

Krechy Kleopatry i Miss Dior

tyle w temacie tych od jakiegoś czasu "trendy", choć właściwie od dawna kultowych, kresek na powiekach, nie wychodzi mi i tyle... pół biedy jak rozmaże te kreski z cieniami, ale niezbyt często maluje sie cieniami, nie ma co obciążać sobie skóry niepotrzebnie na codzień - więc nie dzięki, nie dla mnie bycie kocicą, poza tym jakoś dziwnie wyglądam z tymi krechami Kleopatry, to tyle jeśli chodzi takie zastosowanie eyelinera

poza tym od jakiegoś tygodnia przeżywam szok związany z tym jak mi się zmienił mój kapryśny nosek w stosunku do perfum Miss Dior, były do tych perfum podejścia, kilka podejść, jeszcze jak były pod nazwą "Miss Dior Cherie", nie wiem czy za tą małą zmianą nazwy poszły jakieś konkretne zmiany w kompozycji zapachowej, pewnie nie i nie wiem w takim razie czemu tyle razy przechodziłam koło tego zapachu obojętnie, ot ładny zapaszek, niczym się nie wyróżniający, a tydzień temu psik psik na szyjkę i szok bo nie sądziłam że jakikolwiek perfum tak długo, wyraziście i pięknie potrafi pachnieć na mnie i to w dodatku całkiem inaczej się na mnie rozwija niż na koleżance z roku, która również go ma, na niej jakiś taki cukierkowo tandetny jest, prawie z Addictem go pomyliłam, gdybym nie próbowała zabłysnąć "o, masz Addict Diora dzisiaj na sobie" i nie została zgaszona ze swoim entuzjazmem "znawcy" to pewnie bym nie wiedziała, że Miss Dior pachnie na mnie inaczej; a skoro się już tak zakochałam wypada sobie tą Miss Dior załatwić na stałe, koniec randek w perfumeriach, zaczynamy udomawianko i mam nadzieję że się sobie spodobamy i nie zrazi jej widok porozrzucanych skarpetek, choć to taka typowa paniusia jest

a nowa kampania reklamowa z Natalie Portman mi się nie podoba, to znaczy w sumie nowa-stara, bo już jakiś czas temu też właśnie ona była w nią zaangażowana i było bez szału, a teraz to już totalnie nie porywa

2013:


2011:


wszystko pięknie, naprawdę... ale czegoś brakuje

2009


jak dla mnie ta wersja była idealna <3 wszystkie reklamy kręciła Sofia Coppola, wg mnie poziom trochę spadł, mało kreatywnie jest, wszystko takie poprawne, eleganckie, gładkie i bez polotu